POTRZEBA BLISKOŚCI
Każdy
obawia się bliskości, bez względu na to, czy jest tego świadomy, czy
nie. Bliskość oznacza odkrycie się przed obcym. Wszyscy jesteśmy sobie
obcy: nikt nie zna nikogo. Jesteśmy obcy nawet sobie samym, gdyż tak
naprawdę nie wiemy kim jesteśmy.
Bliskość,
zbliżenie się do kogoś obcego oznacza, że musisz odrzucić wszystkie
mechanizmy obronne; tylko wtedy owa bliskość jest możliwa. Ale powstaje
lęk, że gdy przestaniesz się "bronić"; gdy zrzucisz
wszystkie maski jakie nosisz... kto wie, co zrobi z tobą ten obcy, ta
druga osoba?
Wszyscy
ukrywamy tysiące rzeczy - nie tylko przed innymi, ale nawet przed samymi
sobą - gdyż byliśmy wychowani w chorym społeczeństwie, które narzuciło
nam tysiące zahamowań, tysiące zakazów, nakazów, tabu. Stąd lęk
przed obcym, bez względu na to, czy żyjesz z tą osobą dziesięć,
dwadzieścia, czy trzydzieści lat - owa obcość nigdy nie znika. I
czujesz się lepiej, gdy zachowujesz trochę dystansu i masz w zanadrzu
swoje mechanizmy obronne, gdyż ktoś może wykorzystać twoją słabość,
twoją podatność na zranienie. Tak, każdy, dosłownie każdy obawia się
bliskości.
Ten
problem staje się znacznie bardziej poważny, gdyż każdy PRAGNIE bliskości.
Każdy pragnie bliskości, gdyż bez niej jesteś samotny we wszechświecie,
żyjesz bez przyjaciela, bez ukochanej, bez kogokolwiek komu mógłbyś
ufać, bez kogokolwiek przed kim mógłbyś odkryć swoje rany. A pamiętaj,
że rany nie zabliźnią się, jeśli nie są odsłonięte. Gdy je zasłonisz,
wypełnią się jedynie jeszcze większą ropą.
Bliskość
jest podstawową potrzebą człowieka, więc każdy jej pragnie, ty też...
ale jednocześnie pragniesz też, aby to ta DRUGA osoba się zbliżyła;
aby się odsłoniła, odrzuciła swoje mechanizmy obronne, odkryła swoje
rany, zerwała maski które nosi, odkryła swoją autentyczną osobowość,
stanęła zupełnie "nago" przed tobą. A jednocześnie pragnąc
bliskości, sam obawiasz się odrzucić swoje "obrony".
Jest to
jeden z zasadniczych konfliktów pomiędzy przyjaciółmi, ukochanymi:
nikt nie chce się odsłonić, stanąć w "nagości", zupełnie
szczerze przed tym drugim. A oboje pragną bliskości...
Stąd, jeśli
nie odrzucisz zahamowań i stłumień, którymi "obdarowali" cię
twoi rodzice, twoje wychowanie, twoje społeczeństwo, twoja kultura i
twoja religia, wtedy nigdy tak naprawdę nie zbliżysz się do nikogo. Ale
to TY musisz przejąć inicjatywę, nie przerzucaj tego na tę drugą osobę.
Często,
nawet gdy ktoś inny jest gotowy by obdarzyć cię swoją miłością...
wtedy wycofujesz się. Pojawia się obawa: "tak, to piękne, ale jak
długo będzie to trwać? Wcześniej, czy później będę musiał się
odkryć". A miłość oznacza bliskość, miłość to dwie osoby
zbliżające się do siebie, miłość to dwa ciała w jednej duszy. I
pojawia się lęk, lęk o swoją duszę, swoje wnętrze... "przecież
nie jestem doskonały, lepiej się ukryć, lepiej się nie odkrywać, niż
narazić na odrzucenie"... I w ten sposób lęk przed odrzuceniem nie
pozwala ci przyjąć miłości, nie pozwala ci zbliżyć się do innej
osoby.
Co zatem
robić? Pierwszy, podstawowy krok to akceptacja siebie samego, takiego
jakim jesteś... odrzuć tradycję, która doprowadziła niemal cały świat
do szaleństwa. Spójrz do wewnątrz i odrzuć wszystko, co zostało ci
narzucone; wszystko co powoduje twój wstyd. Musisz zaakceptować swoja
naturę, taką jaka jest, a nie taką jaka "powinna być". Nie
nauczam żadnych "powinienem/nie powinienem". Wszystkie
"powinienem/nie powinienem" to przyczyna choroby ludzkiego umysłu.
Odrzuć wszystkie powinności bycia kimś ważnym, pobożnym,
respektowanym... nie ma nic piękniejszego od bycia prostym i zwyczajnym,
od bycia po prostu sobą. Możesz wyrażać siebie autentycznie i szczerze
- stajesz się otwarty i ta otwartość pomoże innej osobie otworzyć się
przed tobą. Twoja bezpretensjonalna, autentyczna prostota to zachęta dla
bliskości, zaufania i otwartości ze strony drugiej osoby. Gdy znikają
wszystkie "powinienem/nie powinienem", gdy nie musisz się już
ukrywać i bać, wtedy pojawia się bliskość.
Kiedy
pojawia się miłość, kiedy chcesz w nią głębiej wejść, powstaje
następny problem. Wchodząc głębiej w miłość, tracisz swoje fałszywe
"ja". I zaczynasz się bać, unikać głębi miłości, gdyż ta
głębia jest jak śmierć. Zaczynasz tworzyć bariery między sobą a
twoją ukochaną, gdyż kobieta wydaje się jak przepaść, przepaść
przez którą możesz zostać wchłonięty. Powstałeś z kobiety, ona
jest łonem, przepaścią... jeśli może dać ci życie, może dać ci też
śmierć. Kobieta jest niebezpieczna, tajemnicza. Nie potrafisz żyć bez
niej i jednocześnie nie potrafisz żyć z nią. Nie możesz się od niej
oddalić, gdyż bez niej życie jest puste; nie możesz się do niej zupełnie
zbliżyć, gdyż wtedy tracisz swoje "ja".
Ten
konflikt jest typowy w każdej miłości. Zatem czynisz kompromisy: nie
oddalasz się zbyt daleko, ale też nie zbliżasz się totalnie. Stoisz
gdzieś w środku, balansując sobą... ale wtedy miłość nie może się
pogłębić. Głębia miłości jest osiągalna tylko wtedy, gdy odrzucisz
lęk i skoczysz z zamkniętymi oczami głową w przód.
Jest to
niebezpieczne - miłość może zabić twoje ego, twoje "ja". Miłość
to trucizna dla twojego fałszywego "ja". Miłość to życie
dla ciebie prawdziwego, miłość to śmierć dla twojego ego. Musisz
skoczyć. Musisz się zbliżyć i dosłownie rozpłynąć w kobiecie... ta
bliskość to drzwi do boskości, do wieczności.
Kobieta
ma podobny problem. Im bardziej zaczyna zbliżać się do mężczyzny, ten
tym bardziej stara się od niej uciec i znajduje tysiące wymówek by się
oddalić. Zatem kobieta musi czekać, a czekanie to następny problem: jeśli
kobieta nie przejmuje inicjatywy, wygląda to na obojętność, a obojętność
może zabić miłość. Nic nie jest bardziej zabójcze dla miłości niż
obojętność. Nawet nienawiść jest lepsza, gdyż jest przynajmniej
pewnym rodzajem relacji miedzy dwojgiem osób. Miłość może przetrwać
nienawiść, ale nie znosi obojętności. I stąd kobieta ma trudności;
jeśli przejmuje inicjatywę, mężczyzna ucieka, gdyż większość mężczyzn
nie znosi kobiet, które podejmują inicjatywę. Mężczyzna czuje, że
zbliża się przepaść, więc lepiej uciec, zanim będzie za późno. Tak
właśnie powstają donżuani. Krążą od jednej kobiety do drugiej, wypełnieni
lękiem, że przepaść może ich wchłonąć. Donżuani nie są
prawdziwymi kochankami, choć na nich wyglądają - każdego dnia nowa
kobieta. Donżuani to przestraszeni ludzie, obawiający się bliskości.
Zatem
kobieta również stoi pośrodku; tak jak mężczyzna między lękiem
przed przepaścią a pragnieniem bliskości, tak kobieta między przejęciem
inicjatywy a obojętnością. Obie sytuacje są złe, to zwykłe
kompromisy. A kompromisy nie pozwalają rozkwitnąć miłości. Kompromisy
nie pozwalają niczemu rozkwitnąć. Kompromisy to kalkulacja, spryt...
potrzebne w biznesie, ale nie mające nic wspólnego z miłością. Więc
zaryzykuj, odrzuć bariery swojego ego i skocz... skocz w prawdziwą
bliskość, skocz w prawdziwą miłość.
Na początku
miłość ma barwę seksu. Jeśli jest płytka, pozostanie do tego seksu
zredukowana; tak naprawdę to nie będzie żadna miłość. A bez miłości
seks sprowadza życie do prymitywnego, wręcz obrzydliwego poziomu. Seks
może być piękny, gdy towarzyszy mu miłość. Sam w sobie jest
obrzydliwy. To tak jakby najpiękniejsze oczy najpiękniejszej kobiety wyjąć
z oczodołów. Pozbawione ciała, nawet najpiękniejsze oczy są
obrzydliwe.
Bliskość
w stosunku do jednej kobiety lub mężczyzny jest dużo lepsza, niż mnogość
relacji partnerskich. Może ta mnogość jest zabawna, ale powierzchowna -
nigdy nie zdołasz rozwinąć się wewnętrznie. Miłość to nie sezonowy
kwiatek, potrzeba jej wiele czasu by rozkwitła. Każdy mężczyzna ma w
sobie pierwiastek kobiecości, każda kobieta ma w sobie pierwiastek męskości.
Jedyny sposób, aby się o tej jedności przekonać, to bycie w głębokiej
bliskości. Postaraj się bliskości rozkwitnąć tak bardzo, jak to tylko
możliwe. Pozwól rozkwitnąć zaufaniu, odrzuć wszystkie bariery dzielące
cię od drugiej osoby.
Według
mnie, uduchowienie oznacza ciepło, miłość i bliskość. Źródłem
ciepła jest kobieta. Jej miłość i oddanie, połączone z intelektem mężczyzny;
jej serce połączone z głową mężczyzny, mogą uczynić cud...
Dzielcie
się swoja miłością, swoimi sercami. Pragnę, aby kobieta i mężczyzna
rozwijali się wspólnie, w głębokiej harmonii i poczuciu
nieograniczonej bliskości. Tylko w ten sposób możemy zmienić świat.